piątek, 28 sierpnia 2009

ciężki poranek

Czwartek. Obudziłem się po szesnastej. Zmięta poduszka nieznośnie uwierała głowę. Z rozbitego minionej nocy łuku brwiowego wprawdzie już nie ciekła krew, ale w głowie pozostał nieznośny szum. Próba podniesienia się z łóżka. Znienacka powstrzymuje mnie potworny ból głowy. Próbuje sobie przypomnieć przebieg minionej nocy, ale nie idzie mi to za dobrze. Po głowie krąży tylko jednak myśl - odzyskałem pieniądze. Pieniądze! A propos...za pół godziny powinienem kończyć pracę. Miałem dziwne przeczucie, że powinienem zacząć już rozglądać się za inną. Na wspomnienie mojego szefa, wszelkie skrupuły rozpłynęły się momentalnie. Praca dla tego starego zrzędliwego kretyna nie była warta tych śmiesznych pieniędzy. Pieniądze! Najważniejsze, że odzyskałem co moje. Antek raczej nie spodziewał się mojej nocnej wizyty, więc trochę czasu zajmie mu dojście do siebie i obmyślenie jakiegoś ewentualnego odwetu. Pokrzepiany tą myślą, dźwignąłem się na łokciach. Ból głowy nie ustępował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz